wtorek, 23 kwietnia 2013

Ten

 Witam! Już dawno nie pisałam, ponieważ czekałam na chociaż 1 komentarz i taki  się znalazł. Bardzo cieszę się, gdy komentujecie, bo wiem, że ktoś czyta, bo jeśli nie czytacie, to nie mam po co pisać. Dziękuję, wam, że jesteście ze mną. :)

Tak, w ogóle to ostatnio nachodzą mnie takie Hazzowate. :D 

SŁOWNICZEK:
*bryczesy - spodnie do jazdy konnej;
*sztyblety - buty do jazdy konnej;
*boks - nie chodzi tu o dyscyplinę sportu, tylko pomieszczenie w stajni, gdzie konie są zamknięte, aby np. no spać. xD Jeśli nadal nie wiecie, wpiszcie w google.pl! :)
*gniada - jest to maść konia, koń, który tą maść ma jest brązowy, nie rudy! Rude lub jasnobrązowe konie mają maść kasztanowatą - tak się nazywa. Natomiast te są ciemniejsze i posiadają "skarpetki", czyli przy kopytach na nodze mają np. białą, albo czarną, tak zwaną "skarpetkę". Oczywiście może być więcej, niż jedna. ;
*kopystka - do czyszczenia kopyt konia;
*czaprak - "to coś", co kładzie się pod siodło, zazwyczaj. :) 
*strzemiona - zwisające "cosie", w które jeździec ' wkłada nogi'.
*stęp / kłus / galop / cwał - chody konia od najwolniejszego do najszybszego.



    Jesteś zwykłą nastoletnią dziewczyną. Mieszkasz w Londynie, odkąd wyprowadziłaś się wraz z rodzicami z Polski. Jednak jest coś, co wyróżnia Cię spośród szkoły. Mianowicie, twoi rodzice prowadzą stadninę z końmi. Jak zwykle wstałaś rano o godzinie 9:06. Tak, dla Ciebie ta godzina to rano, ponieważ nie nawidzisz wcześnie wstawać. Właśnie tydzień temu zaczęły się wakacje, więc mogłaś pospać. Poszłaś przemyć twarz i zęby, następnie splotłaś włosy w luźnego koka, po czym przebrałaś się z pidżamy w jakąś wygodną jasno-różową bluzkę na ramiączkach z napisem "Horse Mommy", do tego czarne bryczesy i zaciągnęłaś na nie niebieskie skarpetki w kratkę. No bo właśnie tak się jeździ. Ruszyłaś do kuchni, ale byłaś sama w domu, ponieważ rodzice pewnie prowadzili jazdy ludziom. Wzięłaś parę gryzów kanapki leżącej na stole, po czym otrzepałaś ręce z okruszków. Nie była to przypadkowa kanapka, ponieważ zazwyczaj rano mama zostawia Ci uszykowane śniadanie, bo wie, iż ty jesteś zbyt leniwa i sama sobie go nie zrobisz, więc mogłabyś chodzić głodna pół dnia. Popiłaś śniadanie pysznym sokiem z pomarańczy. Po skończonym już posiłku, ubrałaś sztyblety, po czym poszłaś do stajni. Weszłaś do budynku, ale było praktycznie pusto. Wszystkie konie, albo mają jazdę, albo są na padoku. Wiedziałaś, że jest jeden jedyny, który bez twojej wiedzy nie uczestniczy w jazdach. Podeszłaś do pozornie pustego boksu, na którym było zdjęcie pięknego gniadego konia, a obok niego napis "Harry". Zapukałaś w drzwi od boksu.
[T.I] - Cześć kochanie! - krzyknęłaś.
    Nagle zza wejścia do środka wychyliła się głowa twojego konia, który na twój widok zarżał ze szczęścia. Ty natomiast lekko otworzyłaś, dolną część wejścia, bo górna to kraty, które już wcześniej ktoś otworzył. Gdy weszłaś od razu zamknęłaś za sobą 'drzwiczki'. Przytuliłaś się do jego ciepłej szyi oraz poklepałaś go. Założyłaś mu na głowę fioletowy kantar, przypięłaś do niego uwiąz i wyprowadziłaś go przed jego boks, po czym przywiązałaś do miejsca przeznaczonego na przypinanie koni. Wzięłaś szczotki, kopystkę oraz inne rzeczy potrzebne do wyczyszczenia twojego rumaka. Po chwili lśnił. Miał już pięknie rozczesaną grzywę i ogon. Poszłaś do siodlarni po ogłowie, siodło, czaprak i owijki. Czaprak i owijki były w kolorze turkusowym. Pięknie czyste, bo niedawno je prałaś. Odziałaś swego konia, wyglądał przepięknie. Wyciągnęłaś z kieszonki bryczesów telefon i zrobiłaś zdjęcie. Miałaś dobry aparat w telefonie, więc zdjęcie wyszło cudowne.
[T.I] - Będziesz na fejsie, ty mój przystojniaku. - zaśmiałaś się.
    Wzięłaś wodze w rękę, ruszyłaś w stronę zabudowanego białymi barierkami terenu, który znajdował się na dworze. Oczywiście twój kochany zwierzak, szedł za tobą. W sumie nie miał innego wyjścia, gdyż trzymałaś go za wodzę. Otworzyłaś barierkę, aby wprowadzić podopiecznego, zarzuciłaś mu wodze na szyję i na chwilę puściłaś, bo musiałaś zamknąć barierkę, a na to potrzebowałaś dwóch rąk. Wiedziałaś, że Harry by Ci nie uciekł. A tak w ogóle, to dlaczego Harry? Ma tak na imię, ponieważ jesteś directionerką. Chciałaś nazwać go imieniem, któregoś z twoich idoli. Minimalnie faworyzowałaś Harry'ego, dlatego gdy dowiedziałaś się, że urodził się źrebak, który będzie twój i mogłaś go nazwać, bez wahania, nadałaś mu imię Harry. Nieważne. Właśnie wsiadasz na niego. Miałaś już lewą nogę w lewym strzemieniu, kolejną przekładałaś i już byłaś na górze. Regulowałaś strzemiona, złapałaś odpowiednio wodzę i ruszyłaś stępem na około terenu. Nie był on wielki, bo służył do jeżdżenia. Nie był też mały, bo trzeba mieć miejsce. Najważniejsze, aby nie mówić na niego padok, bo na padoku konie biegają luzem. Oczywiście jest ogrodzony. Nie obchodziło Cię, że w koło chodzi wiele ludzi i podziwia jak jeździsz. Dla Ciebie liczyło się tyko to, że jesteś tutaj z Harry'm. Współpraca.! Na to najbardziej zwracałaś uwagę. Gdy konik już się rozchodził dałaś mu łydkę, czyli sygnał, iż już może przyśpieszyć. Szybko zrozumiał, bo już po chwili, jechałaś kłusem. Ludzie tylko przechodzili obok, albo stali ze zdziwieniem. Co prawda w kłusie bardzo łatwo wysiedzieć, więc dla Ciebie to nie żadna fatyga, ale dla amatorów, którzy uczą się dopiero podstaw wygląda dość trudno. Nie prawda, łatwiutko jest. Dzisiaj był taki jakiś większy tłok niż zwykle, nie powiadomiono Cię czemu, więc trochę, rozpraszała Cię ta myśl. No, ale nic, teraz jesteś zajęta. Musisz myśleć nad tym co robisz. Następnie po jakiś szesnastu, dość dużych, kłusowanych kółkach, albo bardziej "jajach", bo ten teren był prostokątny. Przyszła pora na galop. No, to jest już większy wyczyn, ale nie dla mnie. Jechałaś i jechałaś, aż do chwili, w której ujrzałaś kolesia podobnego do Harry'ego Styles'a z One Direction. Zdziwiłaś się, ale pomyślałaś, że to raczej nie on, bo co taka gwiazda robiłaby tutaj. W stadninie. Mimo wątpliwości, przeszłaś do stępa, aby móc się bardziej przyjrzeć postaci. Opierał się o barierkę, z zafascynowaniem wpatrując się w Ciebie. Podjechałaś na swoim wielkim rumaku.
[T.I] - Przepraszam, ja Pana chyba już znam. - byłaś taka zszokowana, że nie mogłaś sobie przypomnieć kto to!
[Harry] - Tak? - spytał z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
[T.I] - No nie dosłownie, ale... - wszystko zaczęło się przypominać - TAK! To ty jesteś Harry Styles z One Direction, ale co ty robisz w takim miejscu!?
[Harry] - Ciszej, nie chcę robić wielkiego rozgłosu. Dzisiaj kręcimy sceny do filmu i chcieliśmy mieć coś z końmi. Może i to dziwne, ale oryginalne. - Uśmiechnął się szeroko.
[T.I] - Co w tym takiego oryginalnego.?
[Harry] - Bo mało gwiazd ma sceny z końmi, a z resztą, bardzo chcieliśmy pozdobywać trochę doświadczeń.
[T.I] - Haha. To dlaczego nie jesteś z innymi chłopakami, tylko stoisz i wpatrujesz się we mnie? - spytałaś poważnie zdziwiona.
[Harry] - Chłopcy poszli do właścicieli, aby wszystko pozałatwiać, a patrze się na Ciebie, bo jest na co. - uśmiech nie znikał mu z twarzy.
[T.I] - Nie, nie ma na co. Nic specjalnego. - Tym razem odwzajemniłaś uśmiech i lekko się zarumieniłaś.
[Harry] - A ty często tu bywasz?
[T.I] - No poza tym, że tu mieszkam.? Bardzo.
[Harry] - Ty tu mieszkasz? - zdziwił się.
[T.I] - No w sensie, że nie w stajni. - zaśmiałaś się ponownie- Jestem córką właścicieli.
[Harry] - Wow! Serio?
[T.I] - No, a co w tym dziwnego?
[Harry] - To muszę przyznać, że chyba będę tu wpadał częściej.
[T.I] - Dlaczego.? Spodobały Ci się konie?
[Harry] - Tak, owszem, ale pewna osoba, z którą właśnie rozmawiam również. - na jego twarzy pojawił się zalotny uśmiech.
    Byłaś zdezorientowana, a nawet się uszczypnęłaś, aby sprawdzić, czy to nie sen. Właśnie Jeden z twoich idoli wyznał Ci, że spodobałaś mu się? Byłaś w totalnym szoku. Nie wiedziałaś co powiedzieć. Nagle zadzwonił telefon. Była to mama, która dopiero oznajmiła Cię o wizycie zespołu, odparłaś, że już się dowiedziałaś. Twoja rodzicielka oznajmiła, że do filmu trzeba chłopców trochę poduczyć, aby chociaż usiedzieli na koniu. Dla jednego z nich brakowało trenera, a ty byłaś doświadczona, więc poprosili, właśnie Ciebie. Tobie przypadł Harry. Nie narzekałaś. Podeszłaś do niego i powiedziałaś mu o zaistniałej sytuacji. On nie krył, że mu się to podobało.
[Harry] - To od czego mam zacząć?
[T.I] - Harry, jeśli mogę tak do Ciebie mówić? - spytałaś.
[Harry] - Jasne. Ty możesz mówić jak chcesz. - było widać, że z tobą flirtuje.
[T.I] - No, to zacznijmy od tego, że w dżinsach na konia nie wsiądziesz.
[Harry] - Ale dlaczego?! Nie mam nic innego. -oznajmił.
[T.I] - To strasznie nie wygodne, a ja w sumie mam bryczesy w sam raz na ciebie.
    Nie mogłaś zostawić konia samego, a właśnie przechodził stajenny, więc poprosiłaś go, aby przez chwilę popilnował twojego słoneczka. Zgodził się natychmiastowo. Lekko pociągnęłaś, więc Harry'ego za nadgarstek.Widać było, że podobała mu się twoja stanowczość. Stanęliście właśnie pod drzwiami twojego domu i właśnie miałaś je otworzyć kiedy Harry rzekł.
[Harry] - Ale jesteś tego pewna?
[T.I] - Tak, jestem. Do nauki będzie Ci wygodniej, uwierz. Jak będę kręcić do filmu przebierzesz się.
[Harry] - Skoro tak, to zaufam Ci. - powiedział niepewnie.
[T.I] - No i o to chodzi.
    Weszliście razem krętymi schodami do twojego pokoju. Nie obeszło się bez pochwały przez Harry'ego twojego pokoiku, ponieważ na ścianach widniało wiele plakatów One Direction. Było widać, że chłopak czuje się tu swobodnie, bo od razu usiadł na łóżko. Ty grzebałaś w szafie szukając bryczesów dla niego. Znalazłaś, odwróciłaś się w jego stronę. On główną uwagę kierował na Ciebie, był wpatrzony niczym głodny w kromkę chleba.
[T.I] - No widzę, że już się rozgościłeś. Haha. Łap! - krzyknęłaś rzucając mu ubranie i śmiejąc się.
[Harry] - Mam się tutaj przebrać? Dla mnie to nie problem, ale wiesz.. nie wiem czy chcesz patrzeć.
[T.I] - To wiesz co, ja wyjdę przed drzwi, ty się przebierz i zawołaj jak skończysz.
    Wyszłaś za drzwi i czekałaś na szanownego Pana Styles'a. Rozmyślałaś też, co w tym momencie robi pozostała 4 chłopców z zespołu. Każdy ma osobnego trenera i, że akurat loczek trafił się mnie. Usłyszałaś swoje imię z pokoju, więc weszłaś.
[Harry] - To ma być takie obcisłe?
[T.I] - Nie przesadzaj! Leży jak ulał!
[Harry] - Co zrobić ze spodniami?
[T.I] - Połóż na moim łóżku. Potem po nie wrócisz. - doradzałaś.
[Harry] - Dobrze. To chodźmy "Pani Trener". - uśmiechnął się zalotnie.
    Doszliście już i podziękowałaś za przypilnowanie twojego konia, stajennemu. On tylko się uśmiechnął i poszedł dalej pracować.
[T.I] - Naszedł ten czas kiedy, ktoś inny niż ja Cię dosiądzie. Kocham Cię. - mówiłaś do konia.
[Harry] - Wiesz, chyba jeszcze za krótko się znamy, ale ja też... - nie zdążył dokończyć.
[T.I] - Mówiłam do konia głuptasie. - uśmiechnęłaś się, a Harry minimalnie posmutniał, ale nie chciał dać tego po sobie poznać.
    Pocałowałaś konia w głowę i tłumaczyłaś Styles'owi jak ma dosiąść konia. Po chwili już na nim siedział. Dałaś mu parę wskazówek i prowadzałaś go w koło trzymając konia, po paru kółkach puściłaś. Ufałaś swojemu zwierzakowi na tyle,  że miałaś pewność, iż nie zrobi gościowi krzywdy.
[T.I] - Patrz, jedziesz sam. Nie trzymam Cię.
[Harry] - Serio?! - powiedział szczęśliwy lecz przerażony.
[T.I] - Tak, całkiem poważnie. - powiedziałaś wyciągając ręce do góry, aby chłopak uwierzył, że nie trzymasz rumaka.
[Harry] - Jej! - słodziutko się uśmiechnął ukazując dołeczki.
[T.I] - Harry, to zasługujesz na nagrodę, kochanie moje!
[Harry] - Ja? - spytał podnosząc ku górze jedną brew.
[T.I] - Nie, ten pod tobą. - uśmiechnęłaś się.
[Harry] - A ja też chcę nagrodę.! - powiedział kapryśnie.
[T.I] - Okej, jeśli lubisz cukierki bananowe dla koni. - powiedziałaś.
[Harry] - Nie, ale buziak od takiej słodkości jest lepszy niż cukierki bananowe. - kontynuował udając obrażonego.
[T.I] - To chodź, jeśli pomożesz rozebrać mi konia to może, coś uda się wskórać.
[Harry] - "Rozebrać mi konia"? Hahaha. - roześmiał się Styles.
[T.I] - Ehhh.. Nie to nie.
[Harry] - Ja przepraszam! Pewnie, że pomogę! - zrobił przepraszającą minkę.
    Po chwili stał już na ziemi. Na początku czuł się dziwnie, ale po chwili się przyzwyczaił. Ostatnia część "ubioru" zwierzęcia została zdjęta, a konik lśnił po ponownym czyszczeniu. Zaprowadziłaś go do boksu i pożegnałaś się z nim. Słońce zaczęło już zachodzić. Wyszliście ze stajni kierując się do domu, ale przeszkodziła wam w tym czwórka pewnych chłopaków. Zaczęli się przekrzykiwać jak to było fajnie, jak super. Uspokoiłam ich mówiąc, że konie się przestraszą. Zaczęli wypytywać się Harry'ego kim ja jestem. Przedstawił mnie reszcie zespołu. Czułam jak moje marzenia się właśnie spełniają. Chłopcy zaczęli mówić, że muszą iść, bo bus na nich czeka i, że jeszcze się spotkamy. Mimo to Harry oznajmił, iż wróci taksówką, bo chce jeszcze się przebrać i poczekać na "nagrodę". Zespół nie ogarniał o co chodzi, ale Paul ich wołał, więc ruszyli zostawiając przyjaciela. Wy udaliście się do twojego pokoju, ponieważ loczek musiał się przebrać. Weszliście zatrzaskując za sobą drzwi. Harry zaczął ściągać z siebie bryczesy.
[T.I] - Poczekaj, to ja może wyjdę, bo mnie za jakiegoś pedofila jeszcze weźmiesz? - powiedziałaś.
[Harry] - Nie, nie trzeba, mi to nie przeszkadza.
[T.I] - Okej, jak tam sobie chcesz, ale żeby nie było.
    Usiadłaś na kanapie i grzebałaś w telefonie. Zielonooki już po chwili miał na sobie swoje spodnie, a te od ciebie oddawał z wdzięcznością.
[Harry] - To może nagroda? - uniósł brwi.
[T.I] - Jakiś dyplom, albo coś? - mówiłaś zakłopotana.
[Harry] - Wiesz, raczej całus.
    Podniósł cię za rękę z łóżka i przyciągnął do siebie. Przybliżył swoją twarz do twojej i już chciał Cię pocałować, ale nagle... odsunęłaś się.
[Harry] - Jeśli tego nie chciałaś mogłaś powiedzieć. - rzekł ze smutkiem, patrząc w podłogę.
[T.I] - Ja nie chciałam Cię urazić, to  nie tak. - powiedziałaś z żalem podnosząc mu głowę za podbródek.
[Harry] - To o co chodzi? Wytłumacz mi, a ja zrozumiem.
[T.I] - Nie, to ty sobie wyobraź. W jeden dzień spełniają się prawie wszystkie twe marzenia, a pod koniec najlepszego dnia w życia twój idol oczekuje pocałunku od Ciebie, a ty nie chcesz się ośmieszyć, bo nigdy się nie całowałaś i nie umiesz tego robić... - łza spłynęła po twoim policzku.
[Harry] - O nic się nie martw. Nie ośmieszysz się. Może i to dziwnie brzmi, bo znam Cię dopiero jeden dzień, ale spotykajmy się jak najczęściej. Poznajmy się. Może zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi, albo nawet więcej. Nie bój się. - otarł twoją łezkę.
    Po chwili delikatnie złączył wasze usta, jakby bał się odrzucenia. Gdy zauważył, że odwzajemniasz pocałunek, lekko go pogłębił. To był twój pierwszy pocałunek i z pewnością najpiękniejszy.
[T.I] - No ja nie wiem, czy przyjaciele tak robią.
[Harry] - Oj tam, oj tam. - przytulił się do Ciebie.
    Chociaż dopiero go poznałaś, miałaś przeczucie, że to nie będzie przelotna znajomość. W jego ramionach, czułaś, że możesz osiągnąć wszystko!

__________________________________________________________________________________

Taki długaśny mi wyszedł, ale co poradzić. Na górze słowniczek, ponieważ nie wszyscy jeżdżą konno i niektórych pojęć mają prawo nie znać. Sama jeździłam, piękny sport. Skoro się podoba = komentarz, a jeżeli się nie podoba = komentarz. Wyraźcie swoją opinię, bo nie będę pisać, jeśli nikogo tu nie będzie. To by było bez sensu. :))

Dziękuję, że ze mną jesteście! ♥

4 komentarze:

  1. Naprawdę fajny imagin zresztą jak wszystkie inne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej nie no ty tymi imaginami podbijesz serca wszystkich directinerek !!! <33
    Twoje imaginy są po prostu świetne ! No nie wiem jak to jeszcze określić są zajebiste!!!
    A i jeszcze jedno, taka mała prośba. Jeśli piszesz dedykacje to mogłabym dostać jedną do jakigoś imaginka?? Plooooooose ;P
    NataliaK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, strasznie mi miło z tego powodu. Miło mi to słyszeć : ) Nigdy jeszcze nie robiłam dedykacji, ale zawsze jest ten pierwszy raz C : a jeśli mogę wiedzieć, to z kim chciałabyś dedykację ? : )

      Usuń
  3. gdhjaffhiaujkd cudo i ja jezdze konno :3
    Wczoraj nawet kon nadepna mi na palec ałć
    M.

    OdpowiedzUsuń